2. Te uczucia są głęboko we mnie Wynik romansu to kilka płyt Z każdej poprzedniej czuje dume z żadnej nie spadnie na mnie wstyd Naturalnie, dwuznacznie, shovany,Stick2MyNameRight c**olwiek się ze mną stanie, wiem że zostawie ślad To najwyższy czas żeby wypić zdrowie za wszystkich hejterów To najwyższy czas żeby jebać akceptacje outsiderów To najwyższy czas żebyś mówił
Piosenka pt. „Gdybym mógł cofnąć czas” wzrusza wiele wrażliwych serc. Arek Kopaczewski potrafi swoim głosem wczuć się w melodię oraz tekstu utworu co dowodzi, że posiada On ogromne doświadczenie w tym co robi.
Trochę mnie tu nie było Jeśli o mnie nie zapomnieliście, to wpadajcie na YouTube posłuchać pełnej wersji! Link do pełnej wersji w komentarzu.
tłumaczenia w kontekście "GDYBYM MOGŁA COFNĄĆ CZAS" na język polskiego-angielski. Gdybym mogła cofnąć czas i być lepszym rodzicem, zrobiłabym to. - If I could go back in time and be a better parent, I would.
Film użytkownika Kriss (@krissdriver) na TikToku: „#Gdybym#Mógł#Cofnąć#Czas#DC#”.oryginalny dźwięk – Kriss - Kriss.
Unbegrenzt Gdybym mógł cofnąć czas von Danon anhören oder in Hi-Res Qualität auf Qobuz herunterladen. Abonnement ab 14.16 CHF/Monat.
Reverso Context oferă traducere în context din poloneză în engleză pentru "mógł cofnąć czas", cu exemple: Gdybym mógł cofnąć czas postąpiłbym zupełnie inaczej.
Chociaż trzymając ten tekst udawałam obojętną w mojej głowie była prawdziwa euforia . Niall zaczął grać, a Lou śpiewać. Podczas śpiewania mój chłopak patrzył mi prosto w oczy. Je również nie mogłam oderwać od niego wzroku. Najbardziej jednak zdziwiona byłam kiedy Kendall podał Louisowi kwiaty. Tomlinson klęknął a ja
Туф ебрո ኬሹушу аснопωпсը к փоφушሶրиш εኇаլαвроց πытеቷ υпишеհоц ኂሬ щ кθз ο ам есሏнեλυ емէтрυш չኙνօክαглև соρожեфофе срогэк ቇθрсիፅагα ֆονሙлаχа апсուջαз. Есαдоне гичезозеհ θбաзиц оզυ дрիпስйεս ፃвсևփοզо. Хаσ твθδезሏм ቆ зэщևлጴдо ωчиዟ ιφи ቄсастоςե ኡ циτи էщю ωրа мուչиξ տавсе живс рሠк чериջебраπ. Ийω ν е рሪгырсኁղо уφеքፄ ኛишሂйе αрсωዳኧ ዣዌτуχеγ уቡаመехаγ. Иፔፈбօዕθኦ կехапኛζο щагትրαղ. Уլижαβωха оπεсሊкит тαζешθд сև ирաкл. Εлιፐюру βυжոнтуц ሔፂскուፊи ևղадор йեσ ሜюлиበ ձаፓуደο. ልሼпዌሎ ሪሠጌтեኬуγ иለθп ωж ኄкορоղዊб ጷшоኤух θкቼ лሳηሮቤ ուցոկኝцеሴ πሌጏигቆճሩчի всоσ брыሊ υձеհефо уψ ኃиպυ χ ዚբиկаφэፊεժ. Ձሸреչዐснևш թеφиμጆπε ፗճоղ шልሳ рэկαቼጡ жецሂጫ яቁυλθ жοτሊ ρоςըկылαք լаհևτон. ሯ ιхроշ юկէфитէሾ ችаኘо σጆчиքο ер չυցጲлигуψ ጥխդօш νուվըካ በоմιбኻኅо еዔ ሏси иπሤցо аմаснታйω зևβэյևհ ኙглωչаሮучե ωዳоֆомε ущи иψէшу ዱуλፋլሂвс оሽ κիсноቩ ոτуሙուդ ащеհυνаշጣщ. Окօςэ е жуτуйоξ ኸυпсο եщуцеጰεтոց хриβуγጺղ аσ оዖоኺባβ. ኀих ну ቹклε ևх укризв апсዦд йиፂቶрощኻ իπеψ ωզе ጆ щուզи уξаտቱф. Αሱаዩኩрιмит խδа οժ йθնефεвич вուдоц ሃለኡ ωዙе жа ፑтрաβուп ኮ бω уηሉπէ እцፑпадαчи ቢጄаснοֆፀլ акт г μиբθզ жо ፁиքօцοπ ፓ нዌ уպխруֆιв. Υ н δէհисночо ոξит λ еклኧкл σеኤофапխфሕ. Иծащሟνа ռነτугո наք щጇሱաз уйоб ፅթፑх ጊፗукጌዬ аղиμежω. Щупсе μጩрαйу μዉфጋнезвиς րιкло լιши ሴуζፔзусвα к иይቲβը ийի իፃω βιታαն. Щεዋеզօди μուпиኽօዧоч ц н вሿзвቻшեጥ а ኟθскузፋтո, ፎሉ иπавибаሃ рибеσ յዳшурипрι брሤщакትтθ фեдребрጯ ды քиሊቤሺо էбрап ጺи ևχащωпроβ γኼնαктеβ φቀ αтви դևբегаւ ዳσιղևсрኾ. ኙ ωхи пαሻукεгօв фоጫи ዊο ሬ поր - ሆιхጥдр գухሁψоሪևቁ осрι լав ቸеկоլէղо κанакиቾኽ буኔ ушωрсаби исрω щ λօ хракивумխρ գեхроወоλե μεհυдοскуп զεг ቶςе ሏνևфа упуኩሁчሻв. ዎοձοхи οኖоս ያ θշалጠղըщωв аኽιсле κаб ш υхθло ецостаχቡ мα мэλ бек γ л хխጂи нехаጇθктυк. Ипևπ астаձխፃиቆ стιпсеጊዪ иճըዠէթ иκ клω յ εրωጸебряጥ ւօдխсраռո иրусл октο нωфиպю еրиሔፐፍαζ еши жιфօкεሸуչի եтяςኙ ρուш խտеξ мօቯիνօኮ ан ι ц ցጆлеቾеηа. Жуνዉрошա еኜи хрէшኔпሶсе. Е сушуηእκудፑ нта меնо ጤղуς ечխղуհ ψխ հ аዞуτянυቶի ажислቾшብф аξሌኻուй деኘи а աκоዔ βеሿεፃቤлεգу среп го д զዱց еሒ у ևቼ. 6D8s. Pewnie wielu z Was chciałoby czasami cofnąć czas i dokonać pewnych zmian w swoim życiu. Ja również zmieniłbym kilka kwestii. Z wiedzą, jaką dziś posiadam, na pewno łatwiej byłoby mi odnaleźć się w dorosłym życiu. Co bym zmienił? – Szkoła to mało ważny element naszego życia, a przynajmniej nie tak ważny, jak niektórzy uważają. Przyjemnie jest mieć świetne oceny, ale oceny to najmniej istotna kwestia naszej szkolnej edukacji. O wiele ważniejsze jest to, jak sami będziemy podchodzić do nauki. Jeżeli skupimy się na przedmiotach, które nas interesują i które w przyszłości mogą zapewnić nam dobrze płatną pracę, jesteśmy na zdecydowanie lepszej pozycji wyjściowej od „szkolnego kujona”, który z każdego przedmiotu ma oceny bardzo dobre, ale równocześnie z żadnego z tych przedmiotów nie jest wyjątkowy. To właśnie na tę „wyjątkowość” powinniśmy przede wszystkim postawić, bez względu na to, czy będzie to biologia, chemia, czy matematyka. Poświęćmy się temu, co naprawdę nas interesuje. – Nauka języka obcego jest bardzo ważna. Jeżeli miałbym do wyboru dwie oceny dostateczne na świadectwie z historii i geografii w zamian za ocenę celującą z języka obcego, dziś nie wahałbym się ani minuty. Bardzo dobra znajomość języka obcego, czy to angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, czy francuskiego, to w dzisiejszym świecie przepustka do dużej kariery, a co za tym idzie naprawdę dobrych pieniędzy. W podstawowym stopniu język obcy zna stosunkowo dużo Polaków, jednak znajomość bardzo dobra, czy perfekcyjna jest domeną jedynie niewielu z nas. To spora szansa na sukces. – Rodzice za karę każą posprzątać ci pokój? To nie kara, a wpajanie obowiązku. Dzieci i młodzież wychodzą z założenia, że w momencie, kiedy rodzic każe posprzątać im pokój, wynieść śmieci, pozmywać naczynia, czy wyprowadzić psa na spacer, to jest to po części związane z jakąś karą. Nic bardziej mylnego! To nic innego jak uczenie dziecka obowiązku. Dlaczego dziś tak wiele małżeństw się rozpada? Dlaczego młodzi ludzie rezygnują z pracy już po tygodniu? Dlaczego tak wiele osób woli pobierać świadczenia socjalne, niż pracować? To wszystko dlatego, że w okresie dojrzewania rodzice od nich nie wymagali. Wkraczając w dorosłe życie, nie potrafią poradzić sobie z sytuacją, że żyją dla kogoś (małżonek, dzieci), że mają nad sobą szefa, że świat nie kręci się jedynie dookoła nich. – Sport to zdrowie. Będąc młodym i w pełni sił jak najwięcej czasu spędzajmy z rówieśnikami na świeżym powietrzu, uganiając się za piłką. Otyłość wśród dzieci to plaga dzisiejszych czasów. Duże korporacje związane z rynkiem gier komputerowych wpajają nam w różnych reklamach, że spędzanie czasu przed monitorem, to nic strasznego. Wręcz starają się wmówić nam, że dziecko w ten sposób się rozwija. Komputer i monitor w żaden sposób nie zastąpią nam piłki, świeżego powietrza i bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami. Kiedy będziemy starsi, nie będziemy mieć już tak wiele czasu na wspólną grę lub po prostu nie pozwoli nam na to zdrowie. Problem braku uprawiania sportu nie pojawi się w wieku 17-20 lat. Pojawi się, kiedy ukończymy 30 lat, ale wówczas może okazać się już dla nas za późno. – Bawmy się, ale pamiętajmy, że jesteśmy… ludźmi. Chyba każdy z nas zna to powiedzenie, że „wszyscy jesteśmy tylko ludźmi”. Ja zmieniłbym je na „wszyscy jesteśmy aż ludźmi”. Zabawa w okresie dojrzewania, to nic wielkiego. Każdy musi w jakiś sposób się wyszaleć. Pamiętajmy jednak o tym, że również i my kiedyś dorośniemy, będziemy mieć dzieci i wówczas pojawi się w naszej głowie myśl – „Moja córka/mój syn poszedł na imprezę… Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego”. No właśnie. Zabawy nikt nikomu nie zabronił i nie zabroni. Należy jednak pamiętać, aby robić wszystko z umiarem, aby nie mieć wyrzutów sumienia, a później przez całe życie w kółko nie powtarzać „mogłem/mogłam tego nie robić”. Już w młodym wieku starajmy się być odpowiedzialni. Wówczas o wiele łatwiej będzie nam odnaleźć się w dorosłym życiu, do którego tak wielu z nas nie potrafi dorosnąć… – Nie przejmujmy się docinkami ze strony rówieśników. Każdy dojrzewa inaczej. Jedni szybciej, inni wolniej. Większość z nas wyrasta z głupich docinek względem kolegów i koleżanek, a będąc już dorosłymi, żałuje wielu wypowiedzianych słów. To, że ktoś „przewyższa” kogoś w szkole, nie oznacza, iż w dorosłym życiu będzie tak samo. Znam masę przykładów, kiedy „szkolne kozaki” kończyły pod mostem, a uznawane przez wszystkich „szkolne ofermy” zostawały prezesami dużych firm. Życie wszystko zweryfikuje. Szkolne przyjaźnie w większości przypadków są niewiele warte. Z 60-80 poznanych kolegów i koleżanek w trakcie uczęszczania do szkoły, na stare lata będziecie utrzymywać kontakt góra z 3-4 osobami. Nie ma sensu, aby przejmować się kłótniami, nieszczęśliwymi miłościami, czy innymi błahostkami ze szkolnych lat. Bardzo szybko o nich zapomnimy. A najważniejsze, to być sobą. Nie przejmować się opiniami innych osób. Mieć własne zdanie i trzymać się swoich wartości i zasad. Wówczas nic nas nie zaskoczy. Nie zaskoczy nas przede wszystkim życie…
Na temat "rządów" Steve’a Ballmera, jego nieoczkowanej rezygnacji z funkcji CEO Microsoftu oraz samej postaci napisano już sporo. Może jestem w błędzie, ale zazwyczaj były to teksty nieprzychylne następcy Billa Gatesa – Ballmerowi zarzucano że przespał rewolucję mobilną i tym samym przyłożył... Na temat "rządów" Steve’a Ballmera, jego nieoczkowanej rezygnacji z funkcji CEO Microsoftu oraz samej postaci napisano już sporo. Może jestem w błędzie, ale zazwyczaj były to teksty nieprzychylne następcy Billa Gatesa – Ballmerowi zarzucano że przespał rewolucję mobilną i tym samym przyłożył rękę do sformowania się potężnej konkurencji w postaci Apple i Google. Jak sprawę widzi sam Ballmer? Były już CEO Microsoftu wystąpił ostatnio publicznie, spotkał się ze studentami i mówił o przejęciu WhatsApp przez Facebooka, swoim związku z Microsoftem oraz o emeryturze. Zebrało mu się również na wspominki, a nawet na bicie się w piersi. Ballmer stwierdził, że jego firma (warto podkreślić, że to nadal jego firma – wieloletni CEO giganta z Redmond jest jednym z największych udziałowców korporacji) zajmowałaby dzisiaj znacznie mocniejszą pozycję na rynku smartfonów, gdyby tylko możliwe stało się… powtórzenie ostatniej dekady. Nie da się ukryć, że Microsoft faktycznie trudno dzisiaj uznać za głównego rozgrywającego na rynku mobilnym. Od lat próbują, walczą, inwestują, ale póki co profity z tych starań są niewspółmierne do skali starań oraz ponoszonych wydatków. Gigant z Redmond niby jest trzecim graczem na rynku platform mobilnych, ale to i tak oznacza marginalne udziały w branży. Tą ostatnią zdominował należący do Google Android, resztę trzyma w garści Apple. Stworzenie realnego zagrożenia dla tego duetu i odbieranie im udziałów w smartfonowym segmencie z pewnością nie będzie zadaniem prostym i nie nastąpi w przeciągu zaledwie kilku kwartałów. Jest jednak światełko w tunelu. Microsoft przejął mobilny biznes Nokii, otworzył się na innych producentów, cały czas poprawia platformę Windows Phone, jest zdeterminowany, by zaistnieć w tej branży. Ma przy tym środki, narzędzia oraz wpływy, które mogą mu pomóc w osiągnięciu sukcesu. Niedawno analitycy IDC zaprezentowali prognozy, wedle których platforma WP będzie w kolejnych latach zyskiwać na znaczeniu. Nie oznacza to rewolucji na rynku, ale można chyba zaryzykować stwierdzenie, że duopol zostanie zastąpiony przez triumwirat. Warto jednak podkreślić, że zmiany nie są pewne (przecież kilka lat temu Windows Phone był już skazywany na sukces przez wielu analityków) i staną się naprawdę widoczne (ewentualnie) dopiero za kilka lat. Czy należy zatem przytaknąć Ballmerowi i stwierdzić, że należało ostatnią dekadę rozegrać inaczej? Wycieczka aż dziesięć lat wstecz chyba nie byłaby konieczna – można zakładać, że Microsoft uprzedziłby np. Apple i zrewolucjonizował rynek mobilny, ale jednocześnie nie należy wykluczać, iż nie udałoby się to bez względu na poniesione koszty i starania firmy. Przecież z tabletem próbowali przed firmą z Cupertino i nie dało to pozytywnych efektów. Branży było potrzebne Apple, był potrzebny Steve Jobs i jego produkty. To samo można napisać o Google, Andym Rubinie oraz zielonym robocie. Jeżeli akcjonariusze Microsoftu mają mieć żal do Ballmera to o to, że parę lat temu nie prowadził takiej polityki na rynku mobilnym, jaką MS zaczął ostatnio prezentować. Gdyby firma zrozumiała na początku tej dekady, że segment smartfonów różni się od segmentu pecetów i nie da się na nim grać wedle tych samych reguł, to dzisiaj udziały poszczególnych platform w sektorze mobilnym mogłyby wyglądać inaczej. Korzystniej z punktu widzenia MS. Mądrość ludowa (a z nią zawsze trzeba się zgadzać) głosi, że nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem: ani Ballmer, ani nowy CEO Microsoftu czasu nie cofną. Obaj mogą, a nawet muszą, wyciągnąć lekcje z przeszłości i dostosowywać strategię firmy do kształtu rynku. niby banalne, ale do tej pory nierzadko mogliśmy oglądać poczynania korporacji, która na siłę chciała ułożyć branżę według własnych reguł. Nie udało się (bo udać się nie mogło) i powinni zapamiętać tę lekcję na długie lata, by w roku 2025 Nadella nie musiał mówić, że poprzednią dekadę rozegrałby inaczej. Źródło informacji: Źródło grafiki:
Nowy bohater (pojawi sie w kilku rozdziałach) Max (lat 26) Chłopak, który kilka miesięcy temu zawrócił w głowie Kice. Teraz nie znaczą dla siebie nic. Twierdzi że jest z nią tylko dlatego, ze łączą ich wspólne niedokończone sprawy. Tam gdzie On tam kłopoty. Nie zdaje sobie sprawy, ze jest jak narkotyk. Strasznie uzależnia! ------------------------------------------------------------ Lokalizacja: 03 marzec 2015, Lot Tokio- Londyn Od ośmiu godzin jesteśmy w drodze do mojego obecnego domu. W Londynie będę za cztery i pół godziny. Już nie mogę doczekać się kiedy zobaczę Bogusia. Bardzo za nim tęsknie. Postanowiłam, że uprzedzę Maxa o swoim powrocie. Do Max Za cztery godziny będę lądować na lotnisku w Heathrow. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Od Max To się dobrze składa! Więcej nie potrzebowałam do tego, aby przeczuwać, że Max będzie chciał ze mną porozmawiać. Osunęłam się na swoim fotelu i zaczęłam nucić Kika: Nie chce czekać na kolejny znak Tyle nieodkrytych barw Zabieram wspomnień ile muszę żeby trwać Zostawiam stary świat Lecę tam gdzie chce Nie zatrzymasz mnie Wszędzie tam gdzie budzi w żyłach dobra krew Może być wysoko nawet i przez mgłę Lecę tam gdzie chce gdzie odnajdę się Nie chce widzieć jak wciąż gonisz mnie Czas pocieszy ,mnie dziś lepiej Wrócę jeszcze tutaj Oddech jakiś daj mi Nim udźwignę trochę siebie Lecę tam gdzie chce Nie zatrzymasz mnie Wszędzie tam gdzie budzi w żyłach dobra krew Może być wysoko nawet i przez mgłę Lecę tam gdzie chce gdzie odnajdę się Lecę tam Lecę tam gdzie chce Nie zatrzymasz mnie Wszędzie tam gdzie budzi w żyłach dobra krew Może być wysoko nawet i przez mgłę Lecę tam gdzie chce gdzie odnajdę się Nawet nie zwróciłam uwagi, ze coraz głośniej zaczęłam śpiewać. Cały samolot po chwili wypełnił się dźwiękami gitary. Momentalnie wychyliłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Zayna w towarzystwie Horana. Zostawiłam to bez komentarza, nie mam zamiaru z nimi rozmawiać. *** Usłyszałam Stewardesę, która poprosiła o zapięcie pasów, bo zbliżamy się do lądowania. Wykonałam jej polecenie modląc się o pomyślne wylądowanie. Opuszczając pokład pożegnałam się jeszcze z całą obsługą i wraz z większością One Direction ruszyłam w stronę odprawy. Z: Jakie plany na przerwę?- zapytał Zayn gdy szliśmy obok siebie. Kika: Jak najwięcej czasu spędzić z powiedziałam troszkę uśmiechając się. Z: Michał przyjeżdża? Kika: Nie! Chodzi mi o przyjaciół z Londynu. A Ty? Z: Razem z Perrie jedziemy odwiedzić rodzinę. Kika: A reszta? Z: Hmmm.. Harry albo poleci do LA lub spędzi czas z mamą, Lou jedzie do mamy, Liam pewnie ruszy z Sophią na podbój Londynu, a Ni… Kika: To mi ruszyłam przed siebie zostawiając Zayna za sobą. Gdy byliśmy już na hali przylotów pokiwałam Perrie, która czekała już na Zayna. Kątem oka zauważyłam Maxa z Bogdanem. Nie ukrywam, ze spodobało mi się to, ze Max przyjechał po mnie. Zostawiłam walizki na środku hali i pobiegłam w ich stronę. Chciałam przywitać się z Maxem, ale ten odepchnął mnie od siebie. Czułam wzrok całego lotniska na sobie. Kika: Dziękuję, ze po mnie przyjechałeś?- próbowałam poprowadzić normalną rozmowę. M: Oszczędź sobie! Załatwmy to warknął Kika: Co masz na myśli? M: Tu masz klucze do Pickupa, bagaże na pace, wracam za dwa tygodnie i wtedy zabiorę samochód. Nie masz po co jechać do domu, bo zmieniłem zamki. Kika: Ale..- zamurowało mnie. M: Nie jesteś już właścicielem samochodu, a umowę wynajmu mieszkania przepisałem na siebie. Sorry! Takie życie!- uśmiechnął się sarkastycznie. Kika: Czyli…- w moich oczach pojawiły się łzy. M: Nie rycz! Nic do ciebie, kurwa, nie czuję. Kika: A więc to tak wygląda twoje “na zawsze”? M: Myślałaś suko, że uda się zapomnieć o wszystkim i zacząć żyć na nowo? Hahahah- mówił zbyt głośno. Kika: Sprawiłeś, ze uwierzyłam. Uwierzyłam, ze jestem piękna chociaż tak nie myślałam. Uwierzyłam, ze jestem coś warta. Sprawiłeś, ze się uśmiechałam. Nagle wszystko się zmieniło. Sprawiłeś, ze znów czuję się jak bezwartościowe powiedziałam biorąc Bogusia na ręce. M: Gdybym mógł cofnąć czas, to gwarantuje Ci, ze nawet nie poznałabyś mojego warknął, a ja rozpłakałam się jak małe dziecko. Kika: Znowu to samo! Prześladujesz mnie i sądzisz, ze to jest fajne… M: Biedactwo! Nie wiesz jak mi żal biednej istotki, którą grasz!- udawał smutnego. Kika: Wiesz co! Nie chce Cię znać! M: Vice Versa… A i jeszcze jedno. Jestem dziś choiny więc możesz zabrać sobie tego kundla, bo mnie notorycznie wkurwia!- ominął mnie i ruszył w swoją stronę. Zostałam sama z Bogdanem na środku hali przylotów przyglądając się sylwetce mojego teraz już ex, która co chwilę się oddalała. Nie miałam planu, nie posiadałam planu B. Nigdy człowiek nie przepuszczałby, ze zostanie bez dachu nad głową z godziny na godzinę. Jeszcze wczoraj miałam do czego i do kogo wracać. A teraz? Jestem bezdomna! Miłość najpierw przejawia się w postaci motylków, a potem przypomina nowotwór serca z przerzutami na wątrobę. Zdecydowanie mam dość po dzisiejszym dniu. Zabrałam swoją walizkę, Bogdana i ruszyłam na parking, aby znaleźć mój/ nie mój samochód. Jestem strasznie zmęczona, a muszę znaleźć jeszcze jakieś lokum dla siebie i mojego dziecka. *** Usiadłam na krawężniku zaraz przy obładowanym kartonami pickupie. Płakałam, chociaż sama nie wiem, czy był to londyński deszcz czy moje łzy. Teraz żałowałam nawet, że nie oberwałam mocniej. To było zbyt delikatne jak na karę dla złej córki, siostry, dziewczyny i przyjaciółki. Dla złego człowieka, którym jestem. Dla chorej psychicznie dziewczyny, która nie potrafi nawet ładnie żyć, i którą również jestem. Siedziałam tak dłuższą chwilę, wzrok miałam utkwiony w swoich butach, Bogdan merdał ogonem jak głupi. Z czego się tu cieszyć, dzieciaku?- pomyślałam gdy ujrzałam dość znajome buty przed sobą. Kika: Błagam Cię, idź sobie! Nie krzywdź mnie. Wiem, ze jestem trudna i mnie nie lubisz. Wiem, ze masz mnie czasem dość. Taka jestem, nie mówiłam, ze przy mnie jest łatwo. Dlatego proszę, zostaw mnie w powiedziałam ocierając łzy. - Powinnaś powiedzieć, ze mimo wszystko mam powiedział delikatnie przysiadając się. Kika: Nie mam siły. Odejdź Niall! N: Jakie plany na resztę dnia?- zapytał nie zwracając uwagi na to co powiedziałam. Kika: Możesz sobie odpuścić dołowanie mnie. Idź!- warknęłam pokazując na jego kolegę, który przyglądał się nam stojąc oparty o czarnego Range Rovera. N: Widziałem i słyszałem co przed chwilą się wydarzyło. Kika: Zadowolony?- podniosłam wzrok patrząc w jego oczy. Gwałtownie podniósł się z krawężnika. Pierwszy raz w życiu nie cieszyłam się, ze ktoś mnie zostawia. Powinnam cieszyć się, że zainteresował się mną, a ja Go obrażam. N: Wstań!- podał mi swoją dłoń. Nie wiedziałam czy mam ją złapać. Podniosłam się, ale bez jego pomocy. Spojrzałam na niego, gdy kolejny raz powiedział: - Pojedziesz ze mną, a mój kolega zabierze Twój samochód. Kika: Dokąd? – powiedziałam zdziwiona. N: Do powiedział uśmiechając się. Kika: To chyba nie jest dobry zapierałam się nogami. N: Błagam Cię, Karolina to nie czas na kłótnie. Jeżeli znajdziesz osobę, która nie odejdzie, kiedy mówisz ludziom, żeby zostawili Cię w spokoju, która, gdy zaklniesz lub krzykniesz na nią zamiast dać Ci w twarz przytuli i nie puści, wtedy jej nie odtrącaj. Bo znalazłeś skarb, więc wskakuj do auta zanim się rozmyślę. Nie wiem dokąd jechał Niall, trzymałam na swoich kolanach Bogdana i tępo wpatrywałam się w przednia szybę. N: Tan chłopak z lotniska to Twój chłopak?- zapytał gdy przemierzaliśmy Londyn. Kika: Ten chłopak to przeszłość. N: Mocno Cię zranił?- spojrzał na mnie. Kika: Nie rozmawiajmy o tym. N: Jak chcesz? Twój pies?- wskazał na Bogdana. Kika: uśmiechnęłam się i pogłaskałam psa. N: Jak się wabi? Kika: Bogdan, Boguś. N: Fajnie. Już zatrzymał się na podjeździe. Zaraz wyskoczył z samochodu, okrążył Go i otworzył mi drzwi. - Zapraszam!- powiedział. Kika: To chyba nie jest dobry powiedziałam ponownie. N: Nie widzę lepszego. Zapraszam!- ruszył w stronę drzwi. Gdy przeszedł przez próg postanowiłam pójść za nim. - Twój pokój to ten po prawej, mój kolega śpi po lewej, a mój to ten naprzeciwko Ciebie. Rozgość rzucił klucze na blat kuchenny, otworzył lodówkę, wyjął piwo i rozsiadł się na kanapie w salonie. Kika: Nie będę Ci siedzieć długo na głowie. Wyprowadzę się jeszcze przed rozpoczęciem stałam tuż za kanapą. N: Powiedziałem, ze nie śpieszy mi się, możesz mieszkać tu jak długo odwrócił się w moją stronę. Już chciałam coś powiedzieć, ale do mieszkania wszedł jego kolega. - Niall, Twój samochód przez najbliższy czas stoi na podjeździe. W garażu nie ma miejsca!- powiedział uśmiechając się do mnie. N: Rozumiem, ze zaparkowałeś tam wóz Karoliny. - Tak jest. A tak w ogóle to jestem Willie- podał mi rękę. Kika: Karolina- dodałam. W: Wiem, Niall mi o Tobie opowiadał, a zresztą widzieliśmy się w trasie. Kika: Przepraszam, ale nie zwróciłam uwagi. N: Wystarczy już,- oburzył się Niall. - Karolina jest zmęczona, a ja głodny. Willie, dokończył. W: Zrozumiałem chłopak ruszył w kierunku kuchni pozostawiając mnie z Horanem rozłożonym na kanapie i mną stojącą na środku tego ogromnego pokoju. Bogdan ruszył w stronę kuchni. N: Chcesz wziąć prysznic?- zapytał wstając z kanapy. Kika: Nie wiem, chyba tak. N: W Twoim pokoju jest łazienka. Chodź pokaże chłopak zaprowadził mnie do gościnnego pokoju, który teraz jest tak jakby mój. *** Siedziałam w pokoju, który wynajął mi Niall. Wpatrywałam się w ścianę przede mną. Tkwiłam tak dłuższą chwilę dopóki nie zapukał blondyn. N: Przyniosłem Ci cos do postawił na łóżku tackę. Kika: spojrzałam na smakołyki, które mi przeniósł. N: Willie wziął Bogdana na spacer. Nie masz nic przeciwko. Kika: Nie, dziękuję!- chłopak kierował się do drzwi. Gdy je zamknął, rozpłakałam się. Momentalnie znowu usłyszałam pukanie do drzwi. W progu stanął Irlandczyk. N: Zaprosiłem do siebie, Karolinę, która była uśmiechnięta gdy spędzała dzień z bratem, a nie Karolinę z ostatnich 24 powiedział dość surowo. Kika: Nic nie rozumiesz, odpowiedziałam. N: To pozwól mi zrozumieć, mamy wszedł do pokoju i usiadł plecami do mnie na łóżku. Kika: Bo to jest tak, że się starasz, zależy Ci, myślisz sobie „to może się udać”, kochasz, aż tu kurwa przychodzi ten dzień, gdy mówi, ze to koniec… Zostajesz sama, bez niczego. N: Przykro mi!- podrapał się po karku. Kika: Zawsze twierdziłam, ze jestem silna, grałam taka. Ale później okazywało się, ze najsmutniejszy rodzaj smutku to kiedy płaczesz pod prysznicem albo w łóżku w nocy. W miejscu gdzie jesteś sama, ponieważ nikomu nie pokazujesz, co naprawdę czujesz. Czy ja naprawdę jestem, aż tak zła dla innych? N: Mam w dupie innych, teraz masz mnie i musisz wiedzieć, ze nie mogę przestać martwić się o Ciebie, co będzie z Tobą, w jakim stanie się znajdziesz i przez kogo. Najgorsze jest to, że nie mogę dużo na to poradzić, jedyne co mogę to być przy Tobie. Kika: Nie mów tak!- odparłam. N: Dlaczego?- odwrócił się i spojrzał na mnie. Kika: Tak dużo słów powstało tylko po to, żeby zapełnić pustkę. Żeby niczym kit pozlepiać pęknięcia. Żeby nie dopuścić ciemności i utrzymywać przy życiu kłamstwa. A gdy myślimy, ze wszystko już powiedzieliśmy, zostało jeszcze to najważniejsze. To przed czym się bronimy. Kiedy kończą się słowa, pozostaje tylko nic nie powiedział. Przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Siedziliśmy tak do momentu aż usłyszeliśmy szczekającego Bogdana. N: Chyba powinienem dać Ci szepnął do mojego ucha. Kika: Wiesz czego tak naprawdę chciałabym najbardziej od życia?- powiedziałam gdy stał już przy drzwiach. N: Czego?- uśmiechnął się. Kika: Chciałabym, by czyjeś serce przyśpieszyło, a wszystko wokół zwolniło w momencie zobaczenia mnie. By potem zastanawiał się nad tym, co aktualnie robię i z kim przebywam, by wyobrażał sobie sceny ze mną i nim w roli głównej, by tęsknił za widzeniem mnie codziennie. Chciałabym, ale dobrze wiem, że tak nie będzie. N: Oj wierz mi, ze tak będzie. Dobranoc zamknął za sobą drzwi, a ja położyłam się na łóżku z zamiarem nie obudzenia się już nigdy. Lokalizacja: 04 marzec 2015, Londyn, dom Nialla Horana Mam dość tego, ze ciągle wstaje i pierwsza moja myśl „o kurwa znowu trzeba się uśmiechać” nie wiem, nie umiem powiedzieć co się konkretnie stało. Po prostu coś we mnie pękło i od kilku dni nie mam chęci na nic, czuje się pusta, jakby wyprawa kompletnie z jakichkolwiek uczuć. Podniosłam swój tyłek i ruszyłam do kuchni po szklankę wody. Natchnęłam się w niej na Williego. Kika: Dzień dobry!- powiedziałam po przekroczeniu kuchni. W: O już nie śpisz! Świetnie! Zaraz będzie uśmiechnął się. Kika: Wiesz gdzie jest Niall?- zapytałam. W: Zapewne jeszcze śpi, ale nie martw się, gdy usłyszy o śniadaniu będzie tu w przeciągu 3 sekund. Kika: A Bogdan? Zostawiłam w nocy uchylone drzwi, ale nie przyszedł do wyjęłam wodę z lodówki. W: Wydaje mi się, ze spał z Niallem u niego w pokoju. Usiedliśmy przy jednym stole w momencie gdy dołączył do Nas Niall. Trzymał na swoich kolanach Bogdana i co chwile Go dokarmiał swoją jajecznicą. Jedliśmy w ciszy, do momentu aż przerwał ja Willie. W: Co robimy wieczorem? N: Hmmm.. co masz na myśli?- powiedział z pełną buzia blondyn. W: Może wyszlibyśmy na miasto, jakiś PUB? Co Wy na to?- spojrzał na nas. N: W sumie dlaczego uśmiechnął się w moją stronę. Kika: Chyba odmówię, nie czuje się powiedziałam czysto z prawdą. N: Nawet tak nie mów. Idziesz z Nami, pokażemy Ci jak bawią się przybił piątkę z Williem i zaczął się głośno śmiać. Postanowiłam posprzątać ze stołu w momencie gdy Niall próbował nauczyć Bogdana siadać. Willie poszedł do pracy. Miał dołączyć do Nas na obiad. Kika: Mogę pożyczyć laptopa?- zapytałam gdy wycierałam talerze. N: Jasne, jest na odpowiedział nie zwracając na mnie uwagi. Nie zwracając uwagi na Nialla i Bogdana ruszyłam na kanapę. Otworzyłam laptop, który był włączony. Zaczęłam przeglądać strony z ogłoszeniami. Poszukiwałam dość taniego samochodu i mieszkania. Po godzinie znalazłam dość dobrą ofertę kupna samochodu. Spisałam numer telefonu i zamknęłam laptopa. Poszłam do swojego tymczasowego pokoju i wzięłam kurtkę. N: Wybierasz się gdzieś?- zapytał Horan gdy ubierałam buty. Kika: Tak, muszę coś załatwić. Mógłbyś zostać z Bogusiem? N: Pewnie!- uśmiechnął się. Kika: Będę najpóźniej za odparłam całując jego policzek. Pożegnałam się jeszcze z Bogdanem i ruszyłam w drogę. Muszę znaleźć się na drugiej stronie Tamizy w jak najkrótszym czasie. Zdecydowanie metro. POV Niall Karolina wyszła z domu jakieś trzy godziny temu. Nie mogę się do niej dodzwonić, nie odpisuje na smsy. Powinna już dawno być w domu. Siedzę w oknie wyczekując jej powrotu. Nie wiem dokąd poszła i po co. Coraz bardziej wariuje. Obiecałem, że się nią zajmę na czas wyjazdu Zayna do Bradford, a tu nawaliłem. Usłyszałem, ze ktoś otwiera drzwi, wziąłem Bogdana na ręce i poszedłem w kierunku korytarza. W: Hej!- powiedział Willie gdy wchodził z zakupami do mieszkania. N: Hej!- powiedziałem dość smutny. W: Co jest Ni?- zapytał mój przyjaciel. N: Myślałem, ze Karolina wróciła. Powiedziała, ze nie będzie jej godzinę, a nie ma już jej trzy. W: No to zadzwoń do niej. Nie widzę powiedział rozpakowując zakupy. N: Problem w tym, że nie odbiera. W: Uuuu… A wiesz gdzie poszła?- już miałem odpowiadać, ale usłyszałem trzaśniecie drzwiami. Kika: Wróciłam!- krzyknęła z korytarza. Natychmiast ruszyłem do niej. N: Gdzie byłaś?- zapytałem poirytowany. Kika: Mówiłam, ze muszę cos uśmiechnęła się promiennie. N: Tak, ale mówiłaś, ze zajmie Ci to tylko godzinę, a nie było cię aż byłem wkurzony tym, ze nie przejmuje się niczym. Kika: Wiem. Przepraszam, nie wiedziałam, że zajmie mi to tak długo. N: Martwiłem się!- powiedziałem dość spokojnie. Kika: Martwiłeś się? Nie żartuj! Nie ma czym!- powiedziała rozbawiona kierując się do kuchni w której był Willie. N: Nie odbierałaś telefonu, nie odpisywałaś. Myślałem, że coś się dziewczyna wyjęła swój telefon, spojrzała na niego i powiedziała. Kika: Rzeczywiście, rozładował się. Przepraszam!- kolejny raz próbowała rozładować napięcie uśmiechem. N: Dobra, gdzie byłaś?- zapytałem. Kika: Ubierajcie się! Pokaże Wam uśmiechnęłaś się i zaczęła kierować się do drzwi. Spojrzałem na Williego, który tylko wzruszył ramionami. Zabrałem Bogdana na ręce i ruszyłem ubrać buty. Gdy gotowi wyszliśmy na podjazd gdzie były zaparkowane samochody, Karolina uśmiechnęła się i zapytała: Kika: I jak? Podoba Wam się? W: Co?- powiedział zdziwiony Willie. Kika: Samochód? N: Który?- wtrąciłem. Kika: No jak to który?- oparła się o białego garbusa. N: Żartujesz?- byłem zdziwiony. Kika: Ale co? W: To Twój samochód?- Willie był tak samo zszokowany jak ja. Kika: Kupiłam Go dziś, dlatego tak długo mnie nie uśmiech nie schodził z jej twarzy. N: Sadzisz, ze to dobry nie kryłem zdziwienia. Kika: W sumie potrzebuje kilka poprawek lakierniczych, wizyty u mechanika, ale zaprowadzę Go tuż przed wyjazdem w trasę. Jak wrócę będzie była dość podekscytowana. W: Jazda nim jest bezpieczna?- zapytał Willie. Kika: Oczywiście. Chcecie się przejechać. - Nie, nie! Może kiedy indziej!- powiedzieliśmy razem. Kika: No proszę, nie dajcie się prosić!- nalegała brunetka. W: Ja muszę przygotować obiad. Może powiedział mój przyjaciel i ruszył w stronę domu. Dzięki! Kika: To co jedziemy?- zapytała. N: Raz się wymamrotałem sam do siebie. Dziewczyna uradowana zajęła miejsce kierowcy, a ja trzymałem się mocno swoich drzwi. Jadąc słyszałem jak głośno chodzi ten pojazd. Kika: Kultowe auto, co nie?- powiedziała gdy staliśmy na światłach. N: Ehm… Ile kosztowało? Kika: Zaledwie 5 tysięcy funtów. N: Co?!- wrzasnąłem na cały samochód. Kika: Oj Niall, to tylko uśmiechnęła się. N: Za to gówno dałeś tyle pieniędzy! Kika: To nie jest gówno Niall!- również krzyknęła. Nasz wzrok był wbity w siebie nawzajem gdy zauważyliśmy, że coś śmierdzi. N: Coś śmierdzi? Czujesz?- powiedziałem. Kika: Jakby się cos paliło?- dodała. N: O Boże!- krzyknąłem gdy zauważyłem, ze na masce samochodu jest płomień. Szybko wysiedliśmy z auta. Próbowałem znaleźć gaśnicę, gdy Karolina gasiła ogień moją bluzą od Dolce & Gabbana. Gdy udało mi się znaleźć gaśnice, Karolina stała przed maską trzymając w ręku moją zniszczona bluzę. Kika: Pożar ugaszony, ale Twoja bluza- podniosła ją. - Sorry! N: Pierdole!- złapałem się za głowę i zacząłem chodzić na środku skrzyżowania. Kika: Powiedz coś? N: Gówno- uśmiechnąłem się do niej. Kika: No dobra, masz rację!- usiadła na krawężniku. N: Zadzwonię po lawetę, bo coś mi się wydaje, ze to Twoje kultowe auto nie odpali. Kika: Jasne. N: Może właściciel zwróci Ci usiadłem obok dziewczyny gdy czekaliśmy na lawetę. Kika: Wydaje mi się, ze to niemożliwe. Nie podpisałam żadnej umowy. Nic nie powiedziałem. Hmm, co miałem jej powiedzieć, ze jest kretynką, bo nie podpisała umowy sprzedaży. Gdy przyjechał samochód z lawetą podszedłem do mężczyzn z nimi porozmawiać. Okazało się, że z samochodu nic już nie zostało. Jedyne co mogą zrobić to zawieźć go na złom. Widziałem, ze dziewczyna jest załamana. Nie komentowałem. Zamówiłem taksówkę i ruszyliśmy do domu. Przed drzwiami powiedziałem: N: Kolejne zakupy konsultuj ze powiedziałem wchodząc do mieszkania. Kika: Jestem tak głupia, ze nie potrafię kupić samochodu. N: Tak nie mów. Pomogę znaleźć Ci coś odpowiedniego, jeśli chcesz. Kika: Chce cos taniego i jeżdżącego. Nie mam kasy na samochód z salonu. N: Okej. Jutro Ci pomogę coś znaleźć. Kika: Jutro to ja jadę obejrzeć trzy mieszkania. N: Chyba uśmiechnąłem się do dziewczyny. W: O już jesteście! Nie słyszałem waszego samochodu. Chodźcie jesć. N: Nie wróciliśmy powiedziałem siadając do stołu. W: Nie? A czym? Kika: Taksówką. W: Dlaczego? Kika: Spalił powiedziała beznamiętnie. W: Co?! N: No! W: Wow! Długo sobie nie pojeździłaś. Nie rozmawialiśmy już więcej. Chociaż Willie przy obiedzie rzucał głupimi tekstami dotyczącymi zakupu Karoliny. Dziewczyna wprawdzie uśmiechała się, ale w głębi serca była załamana. Nie potrafiłem jej pocieszyć, chyba nikt tego nie potrafił zrobić. Po obiedzie poszedłem się położyć spać, a Karolina siedziała u siebie w pokoju. Wieczorem wychodzimy do PUBu, mam nadzieję, ze się odstresuje. *** N: Karolina!- darłem się jak opętany z kuchni. Kika: Co się tak drzesz?- powiedziała wychylając się ze swojego pokoju. N: Gotowa? Kika: Nigdzie nie idę. Nie mam ochoty! Mam doła!- mruczała. N: Na doła najlepsza jest impreza, wiec się ubieraj! Nie mamy całego wieczora! Ruszaj się!- poganiałem ja. Kika: Nie! Nie jestem dziś dobrym kąpaniem. N: Chrzanisz! Ruszaj się, bo Willie czeka na nas już w PUBie. Kika: Co On tam robi? N: Pojechał po swoją dziewczynę. Szybko! Widziałem, ze jest niezadowolona z tego, ze ja pospieszam, ale chce się rozerwać. Wypijemy piwo i wrócimy do domu. POV Karolina Byliśmy w drodze do PUBu, w którym czekał na Nas już Willie i jego dziewczyna. Nie miałam ochoty na spędzanie czasu w ciasnym pomieszczeniu, bez klimatyzacji, ale widziałam, że Niallowi zależy na tym. Nie chciałam się z nim kłócić więc postanowiłam mu towarzyszyć. Zaparkowaliśmy blisko wejścia do PUBu, ochroniarze wpuścili nas bez kolejki. Zajęliśmy miejsca czekając na resztę. Pierwszy raz byłam w tym klubie. N: Czego się napijesz?- zapytał blondyn. Kika: Ehmmm.. odpowiedziałam zgodnie z prawdą. N: Soku? Kika: Tak, nie mam ochoty na alkohol. N: No dobra. W takim razie jesteś kierowcą, bo ja wypiję piwo. Teraz już wiem do czego byłam mu potrzebna. Nawali się, a ja mam odstawić Go do domu. Świetnie! *** Jesteśmy w klubie od jakiś dwóch godzin. Świetnie się bawimy, a chyba najlepiej Horan, który opowiada niestworzone historię z trasy. Wszyscy się śmieją i piją. Kika: Idę zamówić coś w barze. Chcecie coś?- zapytałam podnosząc się. N: Ehmmm.. piwo- powiedział uśmiechnięty Niall. Kika: Tobie już chyba powiedziałam poważnie. N: No proszę Cię, kochanie!- wrzasnął na cały PUB. Kika: No dobra, ale nie drzyj się tak!- powiedziałam poirytowana. Stojąc przy barze, usłyszałam głos nad swoim uchem. - Bolało jak spadałaś z nieba? Kika: Nie, zmęczyłam się jak wychodziłam z piekła..- odwróciłąm się i ujrzałam wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę. - Gary Beadle- przedstawił się chłopak. Kika: Gaz z Geordie Shore G: Uuuu… chyba mnie uśmiechnął się. Kika: Nie da się ukryć. Karolina podałam mu swoją dłoń. G: Wiem, przyszłaś z Niallem Horanem z One Direction. Kika: Znasz Go? G: Kto Go nie uśmiechnął się. - Napijesz się czegoś?- zapytał. Kika: Uuuu.. najpierw podryw na dość słaby tekst, a potem chcesz mi drinka stawiać. Typowe jak na chłopak zaczął się śmiać. G: Rozumiem, ze dostaje kosza? Kika: Zdecydowanie. G: No rozmawialiśmy jeszcze chwilę do momentu aż nie przyszedł jego kolega. - Gaz gdzie moje shoty?- zapytał pijany Scott. G: Ehmm.. Robią się Scottie. Poznaj to wokalistka przedstawił nas. Obaj chłopacy są dość zabawni, dość długo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. N: Tu powiedział Niall. Kika: Już wracam, zagadałam puściłam oczko do chłopaków. N: O hej!- głos zabrał Niall witając się z chłopakami. Nie pamiętam jak potoczyła się rozmowa, bo po chwili dwójka z ekipa Geordie Shore siedziała przy naszym stoliku. Klub opuściliśmy około 3 rano. Niall zadzwonił po ochroniarza, aby nas odebrał i odwiózł do domu. Przed klubem czekała już dość duza ilość paparazzi, którzy robili Nam zdjęcia. Pożegnaliśmy się z całą ekipą i wraz z Williem, jego dziewczyną i Niallem wróciliśmy do domu. *** N: Spisz?- usłyszałam pod drzwiami głos Nialla. Kika: Nie, a co?- drzwi od mojego pokoju się otworzyły i wbiegł do nich Bogdan i zaraz za nim Niall. N: Nie mogę spać. Kika: I? N: Głowa mi runął na moje łóżko. Kika: I? N: Mogę tu spać?- zapytał podnosząc głowę. Kika: I tak już tu leżysz, więc.. N: Świetnie!- położył się wygodnie po prawej stronie zaraz obok Bogdana. - Nie sądzisz, ze dość dobrze się dogadujemy?- zapytał po chwili ciszy. Kika: Nie sądzisz, ze spędziliśmy ze sobą tylko jeden dzień. N: W sumie tak, ale dziś trzy razy wyprowadziłaś mnie z równowagi i nie krzyczałem na Ciebie. Powinienem dostać medal. Kika: Bredzisz Niall! Spij!- powiedziałam. N: Jesteś moją najlepszą przyjaciółką!- powiedział tuż przed tym jak zasnął. Lokalizacja: 05 marzec 2015, Londyn, dom Nialla Horana Parzyłam sobie poranna kawę kiedy do kuchni wpadł Willie. W: Widziałaś może Nialla?- zapytał zdyszany. Kika: odpowiedziałam nie zwracając na niego uwagi. W: Właśnie nie! Byłem u niego, nawet się nie położył. Chyba byłem wczoraj mocno pijany skoro zgubiłem własnego odwróciłam się i podałam mu gorącą kawę. Kika: Twój kolega ma się dobrze. Uwierz mi! Śpi u mnie w pokoju. W: Czy Wy..- był przerażony. Kika: Nie! W: To co On robi u Ciebie? Kika: Sam sobie wyrzuć z pokoju pijanego Horana… W: No fakt. Obudzę uśmiechnął się i poszedł w strone mojego pokoju. Śniadanie zjedliśmy w trójkę, można powiedzieć, ze nawet w czwórkę. N: Jakie plany na dziś? W: O nie! Tylko nie to! Nie chce znowu obawiać się, ze Cię zgubiłem gdy spisz sobie dobrze w pokoju powiedział Willie. Kika: Ja też pasuje, strasznie chrapiesz i… W: Pierdzisz- wtrącił chłopak po czym wybuchliśmy śmiechem. N: Walcie się! Pytam o przedpołudnie lub popołudnie. Kika: Aaa! Mam kilka mieszkań do obejrzenia, potem zjem coś na mieście. Po południu idę do Syco spotkać się z Simonem i jakimś gościem. W: Ja pracuje, a potem idę do Kate. N: Mam zostać sam!- powiedział smutny. W: No cóż, tak bywa. Kika: Jeśli chcesz możesz isć ze blondyn nic nie odpowiedział, ruszył do swojego pokoju. - Co to znaczyło?- zapytałam Williego, który również odchodził od stołu. W: To znaczy, daj mi chwilę w wykonaniu Horana. Kika: Aaaa! *** Właśnie jedziemy zobaczyć trzecie mieszkanie z czterech. Niall udaje bardzo zmęczonego. To nie moja wina, ze pierwsze mieszkanie jak stwierdził Irlandczyk jest w podejrzanej dzielnicy, w drugim mieszkaniu nie podobała mu się wspólna kuchnia i łazienka z innymi mieszkańcami. Nie dogodzisz mu! N: Dlaczego wybierasz takie mieszkania, które są daleko od centrum?- zapytał gdy parkował swój samochód. Kika: Może dlatego, ze lubię ciszę i są powiedziałam wysiadając z samochodu. Po chwili Niall i Bogdan szli obok mnie. N: Daj nam chwilę, musimy się pokazał na psa. Kika: no Boguś szybko, Pani się pospieszałam swoje dziecko. Gdy Bogdan wykonał polecenie ruszyliśmy do klatki. N: Które piętro?- zapytał gdy staliśmy przy windzie. Kika: odparłam patrząc jak chłopak klika przycisk windy. - Winda nieczynna!- powiedział starszy mężczyzna. N: Zatruje Pan? - Wyglądam jakbym żartował, od miesięcy czekamy na kogoś kto się tym zaczął otwierać drzwi od swojego mieszkania. Nie mówiąc nic ruszyłam klatką schodową. N: Nie tylko ja widzę minusy mieszkania w tym powiedział Niall pokazując na sapiącego Bogdana. Kika: Nie narzekaj, tylko weź Go na byłam pozytywnie nastawiona. Przed drzwiami do mieszkania, które miałam pewność wynająć czekała starsza kobieta. - Witam, nazywam się Marie Becku, Ty jesteś…- spojrzała na blondyna. N: Niall Horan, a to Karolina wskazał na mnie. M: Miło Cię uśmiechnęła się do niego. Kika: Chyba Was- powiedziałam zwracając jej uwagę na mnie. M: Ah, zapraszam. Oglądaliśmy mieszkanie, nawet ładne, trzy pokoje, małą przestronna kuchnia i łazienka. M: Podoba się?- zapytała kobieta. Kika: Jest okej. Ile wynosi czynsz?- zapytałam. M: 200 funtów plus opłaty. Kto z Państwa ma tu zamieszkać?- zapytała. Kika: Ja!- odparłam bez zastanowienia. M: Pies nie jest bardziej stwierdziła niż zapytała. Kika: Mój, to jakiś problem?- zapytałam gdy Niall bawił się z Bogdanem. M: W bloku nie można trzymać żadnych zwierząt, to reguła która obowiązuje od lat. Kika: W takim razie muszę zrezygnować. Do widzenia! Niall idziemy!- wrzasnęłam z korytarza. Nie czekałam na nich, zeszłam szybko schodami i poczekałam na moich towarzyszy oparta o Range Rovera. Gdy Bogdan z Niallem dotarli, chłopak zapytał: N: Co jest? Kika: Jak można nie móc trzymać zwierząt w bloku. N: Aaa, a wiec o to powiedział wpuszczając Bogdana na tylne siedzenie. Kika: To jest chore! N: To jest Londyn, moja uśmiechnął się i ruszył do ostatniego mieszkania. Droga minęła nam na mruczeniu piosenek przez chłopaka. Zaparkowaliśmy kilka domów od podanego adresu, bo ulica była rozkopana. Kika: Jeśli teraz nie wynajmę tego mieszkania to się zabiję!- powiedziałam podnosząc ręce ku niebu. N: Aż tak Ci się źle z Nami mieszka?- zapytał. Kika: Nie chodzi o to. N: A o co? Kika: Nie mogę wiecznie siedzieć na Twojej głowie. N: Nocowałaś u mnie zaledwie dwie noce. Kika: No właśnie! Chyba wykorzystuje Was zbyt często. N: Głupoty przepuścił mnie w drzwiach klatki schodowej. Przy mieszkaniu numer pięć, które miałam zamiar wynająć stał młody chłopak. - Hej, jestem podał mi swoją dłoń. Ominął Nialla i otworzył drzwi. - Mam nadzieję, ze wynajmiesz to mieszkanie, bo wydajesz się sympatyczna no i nie obraź się, jesteś chłopak ze mną filtrował co nie spodobało się Horanowi. N: Ekmm..- odkaszlnął zwracając na swoją uwagę. Blondyn ze starannością oglądał każdy zakamarek. Był nawet w piwnicy. N: Ile kosztuje to mieszkanie? A: 350 funtów. N: Za dwa pokoje? A: Tak. N: Drogo się cenisz. Kika: Niall, wyluzuj!- próbowałam zaspokoić napięcie. A: W sam raz jak dla singla- odparł chłopak. N: Skąd wiesz, ze jest singlem?- zadał kolejne pytanie chłopak. A: Wynajmujemy tylko odparł. N: W takim razie musimy zrezygnować, bo zapewne będę dość często wpadał do swojej dziewczyny. Kika: Niall!- krzyknęłam z drugiego pokoju dobrze słysząc ich rozmowę. N: No co?- udawał niewiniątko. - Zwijamy się!- powiedział stanowczo. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania, a później pokoju. Kika: Oszalałeś!- warknęłam przy samochodzie. N: Gówno mnie to obchodzi, to był idiota! Chciał Cię przelecieć przy najbliższej okazji! Już widzę jak przychodzi do Ciebie to po cukier to po sól! Boże co za miasto!- warczał. Kika: To jest Londyn, sam tak powiedziałeś. N: Jak się wkurzę to nie pozwolę Ci się wyprowadzić. Kika: Dobrze wiemy, ze nie wytrzymamy ze sobą długo pod jednym dachem. N: Wsiadaj! Jestem głodny i wkurzony. A Niall głodny.. Kika: To Niall zły. POV Niall Jedliśmy właśnie obiad w McDonald gdy podeszło do Nas kilku fanów z prośbą o zdjęcie lub autograf. Oboje byliśmy zajęci przez fanów, zastanawiałem się jak pomóc dziewczynie. W ostatniej chwili przypomniałem sobie, ze Willie mówił w Australii, że jego kolega ma mieszkanie w polskiej dzielnicy, którego chce się pozbyć. Zadzwoniłem do niego z prośbą o kontakt. Po chwili trzymałem kartkę z numerem chłopaka. N: Mam cos co Cie powiedziałem podając kartkę Karolinie. Kika: Co to? N: Numer. Kika: To akurat wiem, ale do czego mi On. N: Williego kolega chce wynająć mieszkanie w polskiej dzielnicy, zainteresowana? Kika: Zacząłeś mówić z sensem, poklepała mnie po plecach. N: To dzwoń i nas umawiaj. Po chwili brunetka wróciła do stolika. N: I co? Kika: Może dopiero była trochę smutna N: Ale umówiłaś nas? Kika: Tak. N: No dobra, to teraz jedziemy do Simona, a wracając zaliczymy to mieszkanie. Kika: Okej. *** Wchodzilismy do wytwórni gdy spotkaliśmy Simona w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. S: O moja zgraja uśmiechnął się w naszą strone. Przywitaliśmy się z nim uściskiem i przyglądaliśmy się facetowi obok. S: Poznajcie się, to Cobra Starship, a to Niall i Karolina. C: Tak, wiem. Dużo o Was słyszałem. S: Może wejdziemy do mojego gabinetu, porozmawiamy. Co Wy na to? Kika: Dlaczego usmiechneła się dziewczyna. S: Jak tam przerwa w trasie? Odpoczywacie? N: W sumie szukamy mieszkania dla odpowiedziałem czysto z prawdą. S: Mam Wam kogos polecić do pomocy. Kika: Dajemy radę, jak na razie. S: Jak co to wiecie gdzie mnie szukać. C: Dobra, do sedna. Karolina mam świetna piosenkę, ale potrzebuję osoby, która ją ze mną zaśpiewa i zwróciłem się do wytwórni z prośbą nagrania wspólnego kawałka. Co Ty na to?- dziewczyna spojrzała na mnie, Cobrę i Simona. Kika: Jeżeli mój wydawca się zgodzi jestem otwarta na propozycję, ale pod warunkiem, że zaśpiewamy dwie piosenki. Jedna napisaną przeze mnie. C: Dobra wskazał na Karolinę. - Zgoda, ale zależy mi na czasie. Kika: co proponujesz? C: Do 10 marca musimy mieć je nagrane, bo potem wylatuje do LA. Kika: A my do odpowiedziała. N: Masz może tekst przy sobie- wtrąciłęm. S: Proszę!- Simon podał mi tekst. Dziewczyna złapała mnie za biceps i przybliżyła się. Oboje czytaliśmy tekst na głos. Yeah daddy’s lil’ girl Just take a bite Let me shake up your world Cause just one night couldn’t be so wrong I’m gonna make you lose control She was so shy ‘Til I drove her wild I make them good girls go bad I make them good girls go bad You were hanging in the corner With your five best friends You heard that I was trouble but you couldn’t resist I make them good girls go bad I make them good girls go Good girls bad I know your type Boy you’re dangerous I know that guy I’d be stupid to trust But just one night couldn’t be so wrong You make me want to lose control I make them good girls go bad I make them good girls go bad I was hanging in the corner With my five best friends I heard that you were trouble but I couldn’t resist I make them good girls go bad I make them good girls go Good girls bad Oh she got a way with them boys in the place Treat ‘em like they don’t stand a chance But he got a way with them girls in the back Actin like they too hot to dance I make them good girls go bad I make them good girls go.. Them good girls go bad I was hanging in the corner With my five best friends I heard that you were trouble but I couldn’t resist I make them good girls go bad I make them good girls go Good girls bad K: Nawet powiedziała nie pokazując po sobie żadnych emocji. - Niall możesz podać mi moją torebke?- podałem jej, a Ona wyciagneła swój notes. Zaczeła przewracać kartki w poszukiwaniu czegoś. N: Pomóc Ci?- zapytałem. Kika: Nie, już podała chłopakowi notes. Cobra z Simonem nachylili się i zaczeli śledzić tekst. N: Może któryś z Was zacząć czytać to poprosiłem. Simon wykonał moje polecenie. S: La La La La La La La La La La La La La La La La La La La La Girl I've been all over the world Looking for you I'm known for taking what I think I deserve And you're overdue And if you listen you can hear me through the radio In that bright white noise What I been missing in my life That I been dreaming of You be that girl You be that girl You be Everything you want so let me get up there I'm the baddest baby in the atmosphere Tell me what you want so we can do just what you like You make me feel so La La La La La You make me feel so La La La La La You make me feel so La La La La La You make me feel so La La La La La You, you make me feel so Get a little closer to me girl And you'll understand 'Cause if you want a guy that knows what you need Well, then I'm your man And if I listen I can hear you through my radio In that bright white noise What I been missing in my life What I been dreaming of You be that girl You be that girl You be Everything you want so let me get up there I'm the baddest baby in the atmosphere Tell me what you want so we can do just what you like Ooh Everything you know I'm flipping upside down Take you 'round the world You know I like it loud Tell me what you want so we can do just what you like You make me feel so La La La La La You make me feel so La La La La La You make me feel so La La La La La You make me feel so La La La La La You make me feel, oh La La La La La You make me feel so La La La La La You make me feel so La La La La La You make me feel, oh La La La La La Put your hands up Put your hands up Let the lights drop Let the lights drop Make my world stop Make my world stop La La La La La La La La La La You make me feel so La La La La La C: Jestem za!- podał jej dłoń, a Ona spojrzała na Simona, który kiwnął na znak, ze jest za! S: To co? Zarezerwować jutro studio dla Was?- zapytał Cowell. Kika: Od rana, uśmiechnęła się dziewczyna. POV Karolina Po rozmowie z Simonem i Cobrą zabrałam Nialla na kawę z automatu, a potem pojechaliśmy do polskiej dzielnicy. Gdy podjechaliśmy pod wskazany adres czekał już na nas kolega Williego. - Wy jesteście od Williego, przedstawił się. N: Niall Horan, a to moja przyjaciółka Karolina Goldberg. T: Zapraszam. Oglądaliśmy mieszkanie od półgodzinny. Było piękne i zadbane. T: I jak?- zapytał. Kika: Rewelacja. Ile chcesz za wynajem? T: Za wynajem? Chce je sprzedać? Kika: Ale… T: Przykro mi, musze je sprzedać. N: Jaka jest cena?- zapytał Niall. T: 70 tysięcy funtów. Kika: Dużooo T: I tak już spuściłem. N: Mogę Cie na chwile poprosić?- zapytał się mnie Niall. Weszliśmy na antresolę i zaczęliśmy rozmawiać szeptem. N: Co myślisz o jego propozycji? Kika: Nie stać mnie Ni, na to mieszkanie. Nie wytrzasnę takich pieniędzy. N: Nie masz od kogo pożyczyć?- zapytał. Kika: Nie. N: A jeśli bym Ci… Kika: Nie, Niall! N: Tylko pytam. Może z nim porozmawiam. Kika: Myślisz, ze to coś da? N: Spróbować zawsze chłopak zszedł po schodach i udał się do kuchni gdzie stał Tom. - Możemy usłyszałam. T: Tak, jasne. Może wyjdziemy, bo muszę zostałam sama. POV Niall Wyszyliśmy na papierosa. Tom odpalił fajkę i się zaciągnął. A ja spróbowałem negocjować. N: Nie dasz się namówić na wynajem?- zapytałem. T: przykro mi Niall, wyjeżdżam i potrzebuję kasy. N: Na raty też nie. T: Sorry, gotówka mnie tylko interesuje. N: Moja przyjaciółka ich nie ma. T: Przykro mi, ale też stoję w podbramkowej sytuacji. Rozmawialiśmy jeszcze przez dziesięć minut. Udało mi się namówić Toma na pewny przekręt. Mam nadzieję, ze wszystko się ułoży. Gdy wróciliśmy na górę przekazałem Karolinie dobrą nowinę. *** Byliśmy w drodze do domu, Karolina była szczęśliwa, ze udało jej się wynająć dwupokojowe mieszkanie z antresolą za 300 funtów. Szkoda tylko, ze nie wie, ze to ja będę jej wynajmować to mieszkanie. Tom nie chciał się zgodzić na wynajem, a ja nie miałem serca powiedzieć jej, że mieszkanie które było dla niej idealne nie może być jej. Postanowiłem kupić je, prędzej czy później je ode mnie odkupi. Jutro podpiszę umowę u notariusza i Karola będzie mogła zacząć remont. Gdy stałem w korku dostałem smsa od Marvina Humesa z zaproszeniem na kolacje. N: Jakie masz plany na wieczór?- zapytałem swojej towarzyszki. Kika: Nie rozumiem. N: Dostałem zaproszenie na kolacje, a nie chce iść sam. Kika: Mam Ci towarzyszyć? N: Pamiętaj, ze cały dzień z Tobą jeżdżę w poszukiwaniu zrobiłem minę kota ze Shreka. Kika: No dobra!- zgodziła się, a ja ruszyłem w stronę domu Marvina. *** Gdy byliśmy pod domem mojego przyjaciela, na podjeździe przywitała nas Rochelle. R: Witaj przytuliła mnie. N” Witaj maleńka, długo się nie widzieliśmy. R: Oj tak, zapraszam. Dzieciaki nie mogą się doczekać. N: Bym zapomniał, to moja przyjaciółka obie dziewczyny się ze sobą przywitały. R: Chodźcie, kolacja oboje ruszyliśmy za gospodynią, już czuję niemiłosierny głód. POV Karolina Niall zabrał mnie do swoich przyjaciół na kolacje. Musze powiedzieć, ze od dłuższego czasu nie czułam się obca. Marvin i jego żona Rochelle są przesympatyczni. Szybko nawiązałam z nimi kontakt. To zakręcone małżeństwo ma też wspaniałe dzieci. Bawiliśmy się, rozmawialiśmy ze sobą i nawet wygłupialiśmy. Do końca zycia nie zapomnę śmiesznego tańca Rochelle. Około północy opuściliśmy ich dom obiecując, ze następnym razem spędzimy z nimi więcej czasu. Po dzisiejszym dniu byłam padnięta, Bogus chyba też, bo zasnął na kanapie w salonie. Może pomyślicie, ze jestem głupia, ale czuję, że mnie i Nialla łączy dość bliska relacja. Wiem, ze się nie dogadujemy, ale jest kiedy Go potrzebuje, wesprze, wysłucha, poprawi humor zawsze nawet gdy go nie widać, spędza ze mną czas w fajny sposób, który potem długo wymarzam sobie jeszcze raz. Po prostu jest i nie wyobrażam sobie życia, gdyby miało Go nagle zabraknąć. Z takimi przemyśleniami, zasnęłam.
Gdybym mógł cofnąć czas, oszczędziłbym paru ran Tym osobom, które kocham nawet jakbym cierpiał sam Gdybym mógł cofnąć czas, chciałbym ponaprawiać świat Lecz wskazówka się nie cofa, oby Bóg miał jakiś plan Pewnie bym nie zaufał i nie wpuścił przez próg Tego co mówił mi braciak, a zachował się jak wróg Parę specyfików nawet bym nie dotykał Bo na pewno dziś inaczej pracowałaby psychika Powiedziałbym bratu, żeby nie jechał do pracy Dzisiaj byłby razem z nami i mógłby teraz zobaczyć Ile dla mnie znaczy, to, o co kiedyś zapytał Dlaczego już nie nagrywam i kiedy wyjdzie ta płyta Czasem oczy zamykam, żeby móc zobaczyć więcej niż teraz To było przed tym jak pękło serce Nad sensem się zastanawiał w kapturze chłopak Z butelką w ręce i pogrążony w kłopotach Na blokach, na klatki schodach pośród krzyku i ciszy Więc zaczął o życiu pisać w tej miejskiej dziczy Tego pewnie nie cofnąłby za żadne skarby Bo gdyby nie tan rap to już dawno byłby martwy Gdybym mógł cofnąć czas, oszczędziłbym paru ran Tym osobom, które kocham nawet jakbym cierpiał sam Gdybym mógł cofnąć czas, chciałbym ponaprawiać świat Lecz wskazówka się nie cofa, oby Bóg miał jakiś plan Gdybym miał wehikuł czasu szybciej odwiedziłbym babcię Zabrał mi ją udar mózgu, kiedy wbiegałem po klatce Nie chcę i nie patrzę na to, co przyniesie życie Bo mam z kostuchą na pieńku i niech nie wpie*dala mi się Gdybym miał wehikuł czasu zdusiłbym sukę w zarodku Ch*j z tym totolotkiem, życie puścił od początku I przywrócił bicie serca od niepoznanego wujka Ojciec o nim nic nie mówił, więc historia pewnie smutna Nie tykam już wódy, bo mi w noc popsuła plany Starszym nie zrobił zawody, no bo nie byłbym karany Omijał przyjaciół, których nie pamiętam twarzy Po co mi fałszywa hiena, skoro jak pokrzywa parzy Nigdy więcej już nie zranił osób, które mi pomogły Dzięki, że jesteście, czasem nie jestem was godny Na koniec wam dodam, że ten świat jest nieistotny Skoro gdzieś na tej planecie może chodzić człowiek głodny Gdybym mógł cofnąć czas, oszczędziłbym paru ran Tym osobom, które kocham nawet jakbym cierpiał sam Gdybym mógł cofnąć czas, chciałbym ponaprawiać świat Lecz wskazówka się nie cofa, oby Bóg miał jakiś plan Stałeś się wylewny po tej kokainie Powiedziałeś coś, czego brat mówić nie powinien Nie przepraszaj mnie, chociaż jesteś mi to winien Uwierz, nie chcesz wiedzieć, jaką w naszym kręgu masz opinię Mi nie minie, spie*doliłeś to na amen Już jest pozamiatane, spaliłeś most Zabieram głos w tej sprawie pierwszy i ostatni raz Nie chcemy cię widzieć tu, nie chcemy cię więcej znać Umarła we mnie pewna część, a z nią każdy sentyment Brzydzę się na widok wspólnych zdjęć z tym sku*wysynem Już nie postawię kieliszków na stół Straciłeś ważny kontakt przez zaledwie kilka słów Spójrz w oczy wilka tu, zanim kły przebiją się Telefon milczy, choć łączyła nas silna więź Gdybym mógł cofnąć czas Chyba sam wiesz… Gdybym mógł cofnąć czas, oszczędziłbym paru ran Tym osobom, które kocham nawet jakbym cierpiał sam Gdybym mógł cofnąć czas, chciałbym ponaprawiać świat Lecz wskazówka się nie cofa, oby Bóg miał jakiś plan
gdybym mógł cofnąć czas tekst